Czyżby…
Pierwsze zimny zaloty
Niepewna jeszcze chłodu
Takie koty za płoty
Jak tete-a-tete za młodu
Wstydliwie nos wetknęła
Nagość tiulem okryła
Po czym nagle czmychnęła
Gdy słońca doświadczyła
Zaś u mnie przypomnieniem
Konwalii w uzdę wpiętych
Dzwoniące zauroczeniem
Jej oczu w sannę wziętych
J.
Pewnie dniem wróci zimnym
Bez ciepła odrobiny
Swój chłód przypisze innym
Duszkom kosodrzewiny
Bezduszna sercem zimna
Udając że niewinna…
Hi, hi, hi, hi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz