A gdyby tak,
duet na cztery ręce
w oktawie klawiatury
z napiętych strun ,naprędce… ?
duo organowe
z piętrami manuałów
i dźwięki wydmuchane
kantat i madrygałów…?
słońce co dniem powłóczy
muzyce nadało pożogę
z promieni pękiem kluczy;
basowych, wiolinowych,
znaczyło taką drogę…!
otwierać dni szczęśliwe
i słońcem co dniem włóczy
zapisać nuty ckliwe…!
A gdyby tak…
Rzeki płynęły muzyką
w duecie na ostrowie
tet a tete, z Nauzyką ? Eh…
J. 2010
Sen jest błogostanem... Jestem taka zmęczona...
OdpowiedzUsuńDzięki za landrynki:)
Wydawałoby się, że jest w tym stwierdzeniu sprzeczność, zależy to jednak od interpretacji jak postrzegamy oba stany ducha. Przypomniałaś mi tym komentarzem,że mam uzupełnić wpis
OdpowiedzUsuńpoświęcony św.pamięci mojemu koledze z Londynu którego gościłem u siebie . Wraz z synem zwiedzaliśmy mój region by pokazać Frankowi wszystko to co jest godne uwagi. Miałem niezwykle senny dzień, siedząc w tyle samochodu zmęczony nocnymi wprzódy rozważeniami 'co by było gdyby', niejako w półśnie a tym co się działo podczas jazdy trwała w moim umyśle projekcja stanu rzeczywistego a moim sennym błogostanem. Widzisz Basiu jak byłaś mi tu w blogu potrzebna bym pamięcią powrócił do niedokończonego tu w blogu tematu za przyczyną Twego stwierdzenia o stanie pomiędzy błogostanem a snem. Przyszedł mi mi też do głowy pomysł czy obsypać cię landrynkami od stóp po wierzch jednej z dwu miodnych lip jakie rosną na mojej posesji na których właśnie odbywa się za dnia codziennie koncert pszczół największej obsady w wykonaniu uskrzydlonych altowiolistek. ;o)
Znam, znam te pszczele bzyczenie i radosny śpiew na lipowych gałązkach obsypanych kwieciem. Zbyt dużo landrynek nie można zjadać, bo spowszednieją. Fajnie, że na coś się przydałam swoim stwierdzeniem :)
OdpowiedzUsuń