Do powyższego tytułu prowokatora należy dodać; przyjaciel, druh, natręt, zdobywca ( na boku - domniemywam) serc niewieścich , kompan do nalewek na bazie szkockiej brandy ( oraz innych markowych cieczy, byleby za nie nie płacił), gawędziarz, obieżyświat, bestia wiedzy anatomicznej, kiepski obserwator astronomicznych zjawisk z kiepską wiedzą astronomiczną , żyjący na bakier z matematyką wyższą a zatem z brakami na temat wyższej geodezji, ale za to wybitny 'naczyniowiec' i operator, kierujący zespołem medycznym, uwielbiany przez biały personel ( zwłaszcza młode adeptki krojczej( kawałkowania ?) sztuki ciała, przystojny ( jeszcze sześćdziesięcioośmioletni młodzian z nadmiarem wigoru), jednym słowem facet jak widać bez skazy charakteru i wymarzony przyjaciel domu...
Nie chciałem przystać na pomysł ponownego pokazania plików które przed wielu laty umieściłem w blogu Wyjątkowej Paskudy prawdopodobnie współpracującej z obcym wywiadem za pośrednictwem rodzimych magistrów-matołów , ale Skalpel się uparł i zagroził mi, ze jeżeli odmówię to będę musiał do lustra gadać a on z radością nie będzie mi już z grzeczności przytakiwać by mnie zadowolić kiedy szukam potwierdzenia moich racji. Tym to sposobem położył mnie na łopatki i pokonany musiałem mu pokazać ulubioną a nawet wielbioną postać admirała Nelsona.
Rozmawialiśmy długo przy najprostszym drinku jaki obaj lubimy, akurat szkocka do połowy była jeszcze pełna , zatem zanurzona do połowy jednostka HMS VICTORY niechaj będzie pierwszym plikiem...
Więcej na temat tych reliefów oferuje Wikipedia.
Zdjęcia wykonane w czerwcu 2010 roku, z ręki kompaktem Sony 3xoptical zoom. DSC-P93 odległości ok 20 m. Stąd trapez formatu, ale jako pamiątka można przymknąć oko na ten stan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz