Strony

10 maja, 2020

Rogacz

W warszawskich tramwajach za czasu nieodżałowanego Wiecheckiego był tłok taki że.... To już było, gdzieś tu o tym pisałem.
Teraz  kiedy zabrakło Wiecheckiego,w dobie kiepskich kabaretów, nieumywających się do klasyki wielkich mistrzów rozśmieszania, "aktorzy komedianci" na miarę i krój lemingów, z małymi wyjątkami zacnych kabareciarzy, serwują - tu językiem  futrzaków -  'bałach aż żal tyłek ściska'.
W tej to konwencji, mimo że nie jestem lemingiem ( bo nic co ludzkie nie powinno mnie ograniczać), połączę  obrazki ze znanym skądinąd witzem,  który był udziałem dwóch dżentelmenów  warszawskiej linii autobusowej Nr ...
A że to działo się prawdziwie mogłaby zaświadczyć  bratnia mi osoba akurat przypadkiem jadąca autobusem, tyle tylko że się znarowiła i  jak na medalistkę Wielkiej Pardubickiej w geście zwycięskim  pokazała mi ino zad kiedy wiecheć pachnącego siana podawałem jej do  zawsze ślicznego buziaczka, bywało że z mojego serca ulewałem jej kielich ambrozji z miłości nigdy nie wyznanej.
 Skąd wziął się pomysł na przypomnienie  tego 'wydarzenia'. Otóż poproszono mnie o tarczę. Ani ze mnie egidodzierżca, nie umiem posługiwać się gromami, nie czuję mięty do Ledy (wolałbym Nimfę, albo jedną z Plejad)), czuję respekt przed Ateną, zaś konszachty z Hefajstosem  właściwie nie stanowią predyspozycji do  wykonania tarczy, ba! nie dysponuję nawet kozią skórą...

*

W autobusie linii Nr… wszystkie miejsca siedzące zajęte. Nie ma tłoku a jakże,  to nie  te czasy  kiedy  tramwajem  jeździł jegomość Piecyk. Stoją tylko faceci , jak zawsze, jak zwykle, jak co dzień w tych samych miejscach. Jeden na środkowym podeście dla wysiadających, drugi  ‘na rufie’  przy drzwiach wejściowych. Obaj  osobiście się nie znają. Mijają tygodnie, sytuacja się powtarza aż wreszcie panowie skrzyżowali  ze sobą wzrok. Gostek z środkowego podestu  patrząc na rufiarza półgębkiem  a drwiąco  woła do niego  … rooo gacz i zaraz wysiada. Tak mija jeden, drugi i trzeci tydzień z powtarzającą się sytuacją; rogacz, rogacz, rogacz.

Rufiarz wreszcie zdecydował się na rozwikłanie zagadki i robi żonie awanturę.

Sławku dałeś wiarę jakiemuś idiocie, robisz  w domu awanturę, opamiętaj się kochanie. Najlepiej nie kieruj na chama uwagę, nawet nie kieruj w jego stronę wzroku, przekonuje rufiarza żona.
W dniu następnym rufiarz z miną  pewniaka patrzy prosto w oczy  prowokatora i słyszy drwinę: skarżypyta, skarżypyta…




 *
( bez szczególnej dbałości o jakość plików)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz