Liryckjeer Bloog.wp
Gadu gadu gadu
22. 12.2007 | 15:28
gadu gadu gadu nocą.
baju baju baju...
LIST OTWARTY DO MOICH WSPÓŁTOWARZYSZY PREZESA STOWARZYSZENIA DZIENNIKARZY POLSKICH RED. ST.BRATKOWSKIEGO
DRODZY WSPÓŁTOWARZYSZE CO WYBIERAMY
Piszę ten list do Was, członków naszej partii. Piszę go w sprawach naszego być albo nie być. Nie jako prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich lecz jako szeregowy członek partii, który tak ze względu na stan zdrowia, jak i na przywiązanie do swego zawodu, nie zamierza kandydować ani zasiadać w żadnych władzach państwowych ani partyjnych; mam nadzieję, że to uczyni mój głos wiarygodniejszym i bardziej obiektywnym. Sytuacja bowiem robi się coraz bardziej dramatyczna. Wkraczamy w nowy kryzys. Nie miejmy złudzeń; jest to kryzys ostatniej szansy dla tych, którzy chcieliby zawrócić naszą partię z drogi porozumienia społecznego, nasze państwo i społeczeństwo doprowadzając do nieuchronnej katastrofy.
Są to ci, którzy nie chcą porozumienia nawet z własnymi dołami partyjnymi, boją się ich, unikają próby uczciwych wyborów i dążą wszelkimi sposobami do odwleczenia nadzwyczajnego zjazdu. Są to ci,
którzy chcą wyrobić w aparacie partyjnym strach przed własna partią i narodem, wskazując na samych siebie jako jedynych zdolnych uchronić aparat przed utratą stanowisk i wpływów. To ci, którzy starają się postawić siły porządku publicznego w konflikcie z własnym społeczeństwem, tak by nie miały innego wyjścia, jak walka z nim. To ci, którzy naszym sąsiadom przedstawiają siebie jako jedyna siłę zdolną gwarantować trwałość naszych sojuszów i ustroju państwa.
W rzeczywistości nie są żadną siła i nikomu niczego nie mogą gwarantować. Nawet samym sobie.
Nie można rządzić tym krajem w konflikcie z paroma milionami dołów własnej partii, w konflikcie z kilkunastoma milionami robotników, w konflikcie z milionami chłopów, przy poparciu zaś ledwie części aparatu władzy ( ponieważ przygniataj ca większość tego aparatu władzy, jeśli nawet częściowo zdezorientowana, też opowiada się za dziełem naprawy Rzeczpospolitej).
Nasi twardogłowi nie reprezentują żadnego programu, poza koncepcją konfrontacji i dezorientacji. Nie obiecują nam żadnej perspektywy poza dramatem. Obserwuję ich działalność od miesięcy i nie dostrzegam choćby jednej propozycji, która wykraczałaby poza obronę własnych stanowisk, poza ambicję sięgania po wyższe. Wszystko niemal co robią przysparza napięcia i wzajemnej nieufności. Dziś próbują wyciągnąć całe kierownictwo partii i rząd w starcie z całym społeczeństwem, w starcie o nieobliczalnych konsekwencjach, próbują sprowokować społeczeństwo do zachowań usprawiedliwiających użycie przemocy.
Nie zwykłam wikłać się w sprawy personalne władzy, nie wymieniam więc nazwisk. Ale jak ogólnie wiadomo są wśród tych ludzi towarzysze zasiadający w najwyższych instancjach naszej partii, wspomagani przez krąg towarzyszy skupionej wokół warszawskiej instancji partyjnej, a także przez różnych innych ludzi aparatu władzy. Sądzę, że dalsza ich obecność we władzach partyjnych będzie przysparzała tych samych albo jeszcze gorszych napięć, niż dotychczasowe.
Nie twierdzę, że pozostali towarzysze z kierownictwa partii nie popełniają żadnych błędów. Ale jest różnica między błędami, z których po dyskusji można się wycofać, a koncepcją konfrontacji i manipulowania. Mówię otwarcie; liczyliśmy wszyscy na tow. Kanię, na Barcikowskiego, nie widzimy też alternatywy dla rządu gen. Jaruzelskiego. Ci ludzie mogli
i mogą zyskać akceptację większości narodu dla polityki porozumienia społecznego, mieć za sobą doły partyjne, robotników, chłopów, młodzież, wraz z akceptacją ze strony Kościoła i elity życia umysłowego. Nie widzę innej drogi dla naszej partii, inna droga prowadzi na polityczny cmentarz.
Nie twierdzę, że jesteśmy społeczeństwem świętych i mędrców. Wiele też nagromadziło się uzasadnionej niecierpliwości i rozgoryczenia, co skłania tych czy innych do wypowiedzi mało odpowiedzialnych; są też i tacy, którzy nie pamiętają , że poza Polską nie mamy innej ojczyzny, że nikt nie ma dokąd z tego kraju wyjechać, trzeba więc nasze współżycie
układać dziś i na przyszłość w taki sposób, aby dało się współżyć
i współpracować bez nowych urazów i obciążeń. Ale mimo wszystko,
niecierpliwość i rozgoryczenie wcale nie stanowią o obrazie naszego kraju. Jak na dzisiejszą sytuację, to kraj ludzi nad wyraz spokojnych, którzy poszukują rozsądnych dróg wyjścia z katastrofy. Umiemy się dogadywać ze sobą i potrafimy osiągnąć porozumienie w najtrudniejszych problemach. Potrafimy się zgadzać, wbrew lansowanym o nas opiniom. I łatwo z nami znajdować porozumienie, jeśli się tylko naprawdę tego chce.
Nie trzeba się nas bać. Oczekujemy sprawiedliwości, nie zaś czyjejkolwiek krzywdy. Przyzwoitości a nie rozgrywek personalnych. Partnerstwa, a nie strach przed nami i oszukańczych manipulacji. Potrzebujemy uczciwego państwa, porządnej gospodarki, mądrej polityki, zamiast demoralizacji, bałaganu i prywaty.
Wydaje mi się, że my, szeregowi członkowie podstawowych organizacji partyjnych, wszystkie podstawowe organizacje partyjne, powinniśmy powiedzieć głośno, co wybieramy, zarówno Komitetowi Centralnemu naszej partii, jak społeczeństwu. Od nas w dużej mierze zależy przyszłość, w każdym razie w tej chwili próby.
Warszawa, 23 marca 1981
STEFAN BRATKOWSKI
Przypis własny; `Umiemy się dogadywać ze sobą i potrafimy osiągnąć porozumienie '
Dogadano się ze sobą, a jakże - zwłaszcza przy biesiadnym okrągłym stole !
Z powyższą ulotką wiąże się zabawna historia. Lewackie bojówki przylepiali je na witrynach sklepów zaś tacy jak ja podążali za nimi i je zrywali.
Albo to.......
Dedykowane Doggersom
"Ciepły wioter" jak mówią górale
21. 12.2007 | 23:59
Warso-wicki
Sierpień, miesiąc ważny historycznie.
Szukałem miejsca w którym mógłbym wykonać foty jakie potrzebowałem do zamierzonych ilustracji. Chciałem również mieć egzotyczny zapis
warszawskiej chluby. Majorka ma swój port Palma de Mallorca z całą egzotyką śródziemnomorskiej wyspy, Hiszpania ma w północno wschodniej części wyspy Gran Canarias swój ośrodek administracyjny
Las Palmas de Gran Canaria,, dlaczego więc Warszawa nie miałaby mieć swojej palmy. Tym bardziej, że ten gatunek rośliny ma na świecie
niebagatelne znaczenie gospodarcze. A na domiar dobrego, jest to roślina wiatropylna więc i lokalizacja warszawskiej palmy jest idealna.
Ponieważ jest rośliną jednopienną ( botanicy wiedzą w czym rzecz) jedna nam wystarczy ,bo sama się podczas wiatru zatenteguje.
Odporna na suszę, nie będzie drogo kosztowało jej utrzymanie.
Jest ona jeszcze stosunkowo młodą palemką wiec na razie nie będzie się sama mogła zatentegować , ale jak dorośnie do trzydziestu metrów wzwyż, to za każdym dmuchnięciem wiaterku już się będzie zapylała. ( tutaj ciśnie się na moje uszy ludowa piosenka:" ciepły wiater w palmę dmucha" itd. ).
Wiadomym jest każdemu, że jak jest zapylanie to i jakiś owoc tegoż zapylania będzie. Najważniejsze jest to, że będzie Stolica miała mleko kokosowe. O to właśnie chodzi, o te kokosy co będą na Warszawę z palmy spadały. Pani bufetowa z piwa na mleko się przebranżowi w myśl zaleceń Bogusia i Kai ,żeby warszawiacy byli wielcy i długie kroki sadzali, bo mostów i tak nie będzie.
Najbardziej zachwyceni są obecnie doggersi, mleko kokosowe jest wysokobiałkowe i będą mogli pieprzyć się publicznie w oazowej scenerii. na wiecznie zielonym kopczyku gdzie rośnie owa chluba.
Już dawno w czasach zamierzchłych taka sztukę ars amandi propagowano , stąd powiedzenie: pieprz się gdzie popadnie ;o) dodam szybciutko od siebie - na zdrowie.
O! O ! O ! To jest lepsze..
Kubalą powiązane...
20. 12.2007 | 23:45
Deszczyk mnie wygnał z miasta
Siąpidło utrapione
Bezbarwną strugą chlasta
Z naturą gra w zielone
*
Ścieżką do domu drepcę
I muszę się ślimaczyć
Winniczki mam w torebce
By ogród nimi raczyć
Zbieram te kuternogi
Z obślizgłą jedną stopą
By wnieść je w moje progi
Bo one tu z ochotą
*
Kochanką mi księgarnia
Podcienia z Żywcem - zdrojem
Pestki wzrokiem ogarniam
W kusych spódnisiach krojem
*
Ożywczy Żywcze z beki
Zachwycasz grubą pianką
Donośne wznosisz beki
Przekąszane solanką
J.
Och Johny... brutalu jeden...
TU BRAKUJE FOTY KOPULUJĄCYCH WINNICZKÓW
Tylko mi nie mów, że za daleko się posuwam... moja muszelko śliska
Prowokowałaś mnie tym twoim
ślimak ślimak wystaw rogi... ekhmmm.
Koniec ŚWINTUSZENIA ! albo NIEEE !!!
Fajnie tak wspominać Liryku :)
OdpowiedzUsuńNo fajnie, calusieńki Bloog mam skopiowany, łącznie z komentarzami. Widzę,że jakoś tolerujesz moje wybryki,nie spodziewałem się takiej wyrozumiałości. Czyżbyś dopiero teraz uświadomiła sobie ile życzliwości rezerwowałem ongiś ( nadal) dla Ciebie?
Wiem i wiedziałam, że w Tobie wiele życzliwości było i jak widzę nadal jest dla mnie. Dziękuje Liryku. To miłe :)
OdpowiedzUsuńNiezamaco... Jak żartobliwie pisała przed wiekami pewna 'dzierlatka' na pewnym Forum w Szkaradnym Onecie. Też mam tamto Forum skopiowane.
OdpowiedzUsuńNie ma za co dziękować... podobnie jak się nie dziękuje za rozsadę do ogrodu ;o)
Wniosek...
OdpowiedzUsuńDopóki komuno socjalizm nie zostanie uznana za zbrodniczą wspólnotę ustrojową, dopóty plaga zboczonych umysłowo będzie się rozmnażać jak szczury w Indiach, Zasłyszane w kolejce po żytni chleb.