Paź ździernik.
Usłużny,
kolejnych wiosen
i lat z serca
wygnaniec,
raczy tacą -
żłopiemy kawę -
strumieniami wspomnień
Panie.
Kontaminacyjnie
byłoby łatwiej
łączyć
dni w tygodnie
te w miesiące
i lata,
tylko mi dzień
światłem chłodzi
ponad powieką zmęczenia
czas.
Zasypiam inny
inny się budzę.
Zupełnie inny
się trudzę.
Już pełnia paździerzy
dotyka podstrzesza,
trzeba mi jeszcze
grępić
międlić
bo czas
kiedyś
przyodziać musi
kości
płótnem białym
a pod nim
serce
co jeszcze gości.
J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz