Spełniam ostatni raz Twoją prośbę, Domyślam się że kopiowane były moje niektóre wpisy, nawet te z 2005 roku, dlaczego się nie ujawniasz ? Nie kopię, nie gryzę, nie truję rtęcią, to robota dla futrzaków. ten wpis jest z kompletu "com ujrzał przy drabinie."
2006
Prześwietna
I.c.l podsunęła mi pomysł na powyższy wątek.Geneza wątku ma miejsce w
"Greetings"
Ale wcześniej w "Listach" drabina z wchodzącą po niej
Grażyną również jest przyczynkiem tego watka.
Chodzi o to, że moglibyśmy zachowując dobry smak pofiglować podekameronowac -
bo śmiech to pono samiuśkie zdrowie.
Dodam, że na innym forum dobierałem się do fig
Mysi_ 01,
(Tu w Bloggu już wspominałem) bez lobbingu, z dobrowolnie osiągniętym zamierzonym skutkiem.
figi oddałem co do grosza
Tak jak przystało na gawrosza
Bez gumki tak jak zamierzałem
Tę nieco później jej oddałem…
Procę zrobiłem z gumki by popstrykać w glacę pruderyjnych bezdusznych ćwoktasów, na innych własnych Forach grających rolę pożal się Boże asów.
*
No i cóż
jeszcze powiedzieć, cóż dodać mam ładnie,
Kiedy Ty myśli swoje układasz tak zgrabnie:)
mysia_01 2005-08-21 11:40:07
Wiem co należy robić gdy w ramiona mężczyzny wpadnie kobieta. Czytałem kiedyś taki komiks o takim wydarzeniu. Ale również słyszałem od mojego kolegi co należy w takich sytuacjach robić. On to dopiero był znawcą takich zaskakujących mężczyzn sytuacji spadających jak grom z nieba na ‘maczoistę’, wiedział doskonale jak wówczas elegancko, praktycznie, delikatnie udając Wertumnusa się zachować.
Tu w tym
wątku
opowiem o zdarzeniu kiedy to kolegi i i
moja , czyli nasza z pracy koleżanka nie
mogła poradzić sobie z rzęsą w oku i poprosiła kolegę o pomoc. Byłem akurat u
starego ( dyrektora ) na naradzie , kombinowaliśmy jak wykonać plan zadań bo od niego zależała półroczna premia zadaniowa przyznawana przez Centralę. Stary świeżo w
teczce przywieziony jeszcze nie ogarniał
niuansów zasady zarządzania firmami gierkowskiej socjalistycznej gospodarki, ale wróćmy do Staszka ratującego oko naszej koleżanki.
Po godzinie bicia piny u starego wróciłem do działu przygotowania produkcji któremu szefowałem jako p.o. -kierownika, bowiem nie będąc członkiem mogłem tyko ‘pełnić obowiązki’ kierownika, stanowisko to zawsze było zarezerwowane dla członka PZPR.
Gdzie jest Lusia zapytałem, Staszek odparł że wyszła wcześniej, dzisiaj ma dwie lekcje w TB ( uczyła kosztorysowania i ustroje budowlane).
Ach, no dobrze, siedź i poczekaj na mnie, ja tylko odbiorę od maszynistek pisma do BP w Poznaniu, wiesz – chodzi o nieścisłości w projekcie trafostacji, tej 22o kW na Piaskowej Górze, chodzi o przegrody ogniowe na 'wypadek zwarcia w razie co' w kanałach wysokiego napięcia. Jutro pojedziesz i sprawdzisz jak tam idzie robota. Zaraz wracam i pójdziemy do Stylowej, mam ochotę na Brendy z wianuszkiem i cytryną.
No i koniecznie podane przez noo jak ona ma na imię… zapytał Staszek. A wiesz że nie wiem, ale dzisiaj zapytam.
Skąd taka ochota na kieliszek skoro u ciebie to prawie niebywałe zapytał jeszcze Stach, będzie premia pójdziemy to ‘zaakceptować’ odparłem.
W Stylowej
Coś ci powiem Jerzy, ratowałem oko Luśce w tym czasie kiedy byłeś u starego. Wyciągałem rogiem z jej oka rzęsę. Rogiem ?- nie rozumiem odparłem, zaraz wszystko zrozumiesz , bo jeszcze jakoś z tym paluszkiem śmiesznie wyszło, teraz już nic z tego nie umiem poskładać dodałem, opowiesz bez emocji, spokojnie, weź głęboki oddech i, poczekaj. Teraz chlupniem i będziesz gadał.
Jak mówiłem, dobrze że miałem czystą chusteczkę, rogiem wyjąłem jej rzęsę z oka, wiesz ona te drogie perfumy kupuje w Modzie Polskiej, pięknie pachnie, tak blisko niej stojąc doznałem tego… no wiesz…
Nie wiem, olśnienia ? Nie, tego nooo… Omdlenia ? A tam omdlenia, wstrząsu erogennego dostałem. Ale najgorsze jeszcze było to, że kiedy operowałem rogiem a prawie siedziała na biurku widocznie uraziłem ją i przechyliła się nieco do tyłu. Nogą prawie dosięgła mojego krocza i zapytała co mam w kieszeni, więc wypaliłem , paluszek mam, noszę go w kieszeni bo późno wracam do domu i przyświecam sobie zamek Yalle w furtce .
A co ona na to, z ciekawością zapytałem. Nic, powiedziała że być może to prawda, jak myślisz, domyśliła się ?
Jutro ci odpowiem, zapytam ją wprost, to wyjątkowa z humorem i nie tylko prześlicznym buziakiem ale też sporą dawką oleju pod koafiurą. lepszego znawcę szkoły Żenczykowskiego jak na razie nie spotkałem.
Staszek dorobił się ksywy ‘Latarnik” od tej mini latarki na jeden paluszek AAA.
*Tylko nie
wykasuj tego prooooooooszę!!!!!! Boski jest ten tekst:
No, to może ja jednak nie będę spadać.....a może spadnę......spadnę, a co mi
tam! :))))))))))))))))
mysia_01 2005-08-23 00:08:24
Mysia stała na drabinie w dodatkowym wątku a ja jako asekurant właśnie patrzyłem na jej "pejzaż", wówczas pomyślałem o gumce na procę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz