Strony

29 sierpnia, 2022

ROZWAŻANIA PRZY DRABINIE

 Spełniam ostatni raz  Twoją prośbę, Domyślam się że kopiowane były moje niektóre   wpisy, nawet te z 2005 roku, dlaczego się nie ujawniasz ? Nie kopię, nie gryzę, nie truję rtęcią,  to robota dla futrzaków. ten wpis jest z kompletu "com ujrzał przy drabinie."

2006

Prześwietna I.c.l podsunęła mi pomysł na powyższy wątek.Geneza wątku ma miejsce w "Greetings"
Ale wcześniej w "Listach" drabina z wchodzącą po niej
Grażyną również jest przyczynkiem tego watka.
Chodzi o to, że moglibyśmy zachowując dobry smak pofiglować podekameronowac - bo śmiech to pono samiuśkie zdrowie.

Dodam, że na innym forum dobierałem się do fig  Mysi_ 01, 

(Tu w Bloggu już wspominałem) bez lobbingu,  z dobrowolnie osiągniętym  zamierzonym skutkiem.

 

figi oddałem co do grosza

Tak jak przystało na gawrosza

Bez gumki  tak jak zamierzałem

Tę nieco później jej oddałem…

 

 Procę  zrobiłem z gumki  by popstrykać w glacę pruderyjnych   bezdusznych   ćwoktasów,  na innych własnych Forach grających rolę  pożal się Boże asów.

*

No i cóż jeszcze powiedzieć, cóż dodać mam ładnie,
Kiedy Ty myśli swoje układasz tak zgrabnie:)

mysia_01 2005-08-21 11:40:07

 

Wiem co należy robić gdy w ramiona mężczyzny wpadnie kobieta. Czytałem kiedyś taki komiks o takim wydarzeniu. Ale również słyszałem od mojego kolegi co należy w takich sytuacjach robić. On to dopiero był znawcą takich zaskakujących mężczyzn sytuacji spadających jak grom z nieba na ‘maczoistę’, wiedział doskonale jak wówczas  elegancko, praktycznie, delikatnie udając Wertumnusa  się zachować.

 

Tu w tym wątku
opowiem o zdarzeniu kiedy to kolegi i  i moja , czyli nasza z pracy koleżanka  nie mogła poradzić sobie z rzęsą w oku i poprosiła kolegę o pomoc. Byłem akurat u starego ( dyrektora )   na naradzie , kombinowaliśmy jak   wykonać plan zadań bo od niego zależała  półroczna premia zadaniowa  przyznawana przez Centralę. Stary świeżo w teczce przywieziony jeszcze  nie ogarniał niuansów zasady  zarządzania firmami  gierkowskiej socjalistycznej gospodarki,  ale wróćmy do Staszka ratującego oko  naszej koleżanki.

Po godzinie bicia piny u starego wróciłem do  działu przygotowania produkcji któremu szefowałem  jako p.o-kierownika, bowiem  nie będąc członkiem  mogłem tyko ‘pełnić obowiązki’ kierownika, stanowisko to zawsze było zarezerwowane dla członka PZPR.

Gdzie jest Lusia zapytałem, Staszek odparł że wyszła wcześniej, dzisiaj ma dwie lekcje w TB ( uczyła kosztorysowania  i ustroje  budowlane).

 Ach,  no dobrze, siedź i  poczekaj na mnie, ja tylko odbiorę od maszynistek pisma do BP w Poznaniu, wiesz – chodzi o nieścisłości  w projekcie  trafostacji, tej  22o kW na Piaskowej Górze, chodzi o przegrody  ogniowe  na 'wypadek zwarcia  w razie co' w kanałach wysokiego napięcia. Jutro pojedziesz i sprawdzisz jak tam idzie robota.  Zaraz wracam i pójdziemy do Stylowej, mam ochotę na  Brendy z wianuszkiem i cytryną.

No i koniecznie podane przez  noo jak ona ma na imię… zapytał Staszek. A wiesz że nie wiem, ale dzisiaj zapytam.

Skąd  taka ochota na kieliszek skoro u ciebie to  prawie niebywałe   zapytał  jeszcze Stach, będzie premia pójdziemy to  ‘zaakceptować’ odparłem.

W Stylowej

Coś ci powiem Jerzy, ratowałem oko Luśce  w tym czasie kiedy byłeś u starego. Wyciągałem rogiem  z jej oka rzęsę. Rogiem ?- nie rozumiem odparłem, zaraz wszystko zrozumiesz , bo jeszcze   jakoś z tym paluszkiem śmiesznie wyszło, teraz już nic z tego  nie umiem poskładać dodałem, opowiesz bez emocji, spokojnie, weź głęboki oddech i, poczekaj. Teraz chlupniem i będziesz gadał.

 Jak mówiłem, dobrze że miałem czystą chusteczkę, rogiem wyjąłem jej rzęsę z oka, wiesz ona te drogie perfumy kupuje w Modzie Polskiej, pięknie pachnie, tak blisko niej stojąc doznałem tego… no wiesz…

 Nie wiem, olśnienia ? Nie, tego nooo… Omdlenia ?   A tam omdlenia, wstrząsu erogennego dostałem. Ale najgorsze jeszcze było to, że kiedy  operowałem rogiem  a prawie siedziała na biurku  widocznie uraziłem ją i przechyliła się nieco  do tyłu. Nogą prawie dosięgła mojego  krocza i zapytała co mam w kieszeni, więc wypaliłem , paluszek mam, noszę go w kieszeni bo późno wracam do domu i przyświecam sobie  zamek  Yalle w furtce .

A co ona na to, z ciekawością  zapytałem. Nic, powiedziała że być może to prawda, jak myślisz, domyśliła się ?

Jutro ci odpowiem, zapytam ją wprost, to   wyjątkowa z humorem i nie tylko  prześlicznym buziakiem ale też sporą dawką oleju pod koafiurą. lepszego znawcę szkoły Żenczykowskiego  jak na razie nie spotkałem.

Staszek dorobił się ksywy ‘Latarnik” od tej mini latarki na jeden paluszek AAA.

*

Tylko nie wykasuj tego prooooooooszę!!!!!! Boski jest ten tekst:
No, to może ja jednak nie będę spadać.....a może spadnę......spadnę, a co mi tam! :))))))))))))))))

mysia_01 2005-08-23 00:08:24

Mysia stała na drabinie w dodatkowym wątku a ja  jako asekurant właśnie patrzyłem na jej "pejzaż", wówczas pomyślałem o gumce na procę.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz