Strony

11 sierpnia, 2022

Nie jestem krytykiem jakiejkolwiek sztuki zwłaszcza tej przez duże "S"

        Nowy wpis jest spowodowany wyłącznie moją własną opinią spowodowaną przyspieszonym biciem serca, co ma miejsce wówczas kiedy wpadam w zdumienie i zachwyt zwłaszcza gdy  dzieła Artystów  są mi bliskie duchem, bliskie  wizją oglądanego świata, i  bliskie tematem i głębią indywidualnych postrzegań, Artystów  których indywidualizm wnosi świeżość   formy,pomysłu, czyli możliwością szeroko pojętego warsztatu wszem i wobec prezentowanego . 

Poruszam się wyłącznie pomiędzy własnymi plikami w internetowej  zakładce grafiki ,a plikami jakie  serwuje internet na zasadzie która mnie raczej nie interesuje. Bardzo rzadko zaglądam do miejsc na podstawie obcych plików, jeżeli już tam zaglądam to raczej w miejsca godne. Unikam jak diabeł święconej wody  plików z syndromem małpy z lusterkiem, czyli małpy zerkającej w telefon oceniającej w lustrze swój seksapil. Wolę spojrzeć na  na zwyczajny portret twarzy zostawiając sobie przyjemność domysłu.

A teraz do rzeczy,  nie powstrzymam się od "grillowania" , Pani Joanny Blanki Garmulewicz   a przy okazji latorośli ( już mówię, łebskiej z jajcem osóbki), oraz  Pana Piotra  Ch.      

     Zacząć mi trzeba  od  pierwszej  kiedyś wizyty w londyńskiej  National Gallery, pierwsze arcydzieło  na jakie tam  trafiłem o mało co nie zamieniło  mnie w słup soli podobnie jak żonę Lota  z powodu zdumienia, ona bo się obejrzała wstecz,  ja zaś  nie mogłem ruszyć przez kwadrans  głową w żaden bok, ani lewa ani prawa strona jakby nie istniała. Nie byłem sam, wreszcie zareagowałem na głos słodszy i miły moim uszom , tak słodki jak najlepszy miód spadziowy i milszy niźli aria w wykonaniu Barbary Hendricks.

 Co tak stoisz jak słup soli ? – rusz się, stoisz w przejściu i tarasujesz drogę. przepraszam, przepraszam, powolnym krokiem ruszyłem przed siebie zatrzymując się  tuz przed arcydziełem. Nie dowierzałem  z odległości artyzmowi dzieła,  przelotna głupia myśl zrodziła się w mojej głowie, pewnie ściągnięto skórę zwierzęciu, spreparowano ją i wklejono w ramę.  Prawie dotykając nosem dopiero stwierdziłem że to dzieło ręki trzymającej pędzel i pewnie  sporej wielkości paletę. Popularna nazwa obrazu to Whistlejacket  pędzla George'a Stubbsa, nie jest to miano  przepięknego konia czystej krwi.  Obraz zrobił na mnie niesamowite wrażenie.

 Jak to co napisałem powyżej  ma się do  mojego zdumienia kiedy przeglądałem  prace Pani  Joanny Blanki ? -  Ano ma się tak jakbym osobiście  przechadzał się po piasku nad Bałtykiem wyczekując wyjścia z morza  pewnej damy  stanowiącej ideał kobiety widzianej antycznym okiem  artysty na wargach którego osadzał się pył marmuru podczas  rytmu pobijaka i drążenia dłutem by z kamienia wydobyć arcydzieło. Spacer zaowocował  w sposób taki że  słyszałem szum morza, czułem jego zapach, widziałem w piasku drobiny bursztynu, a nawet zawinął mi się na stopie fragment wyrzuconego na brzeg wodorostu , nawet mewa zaskrzeczała zdziwiona ze się tam znalazłem .Wszechstronność warsztatu pani Joanny  jest wyjątkowa, w każdym, od abstraktu, w surrealizmie, po współczesne izmy (koralowce) ma się w tym bardzo dobrze, ba ! wyśmienicie. I jak tu nie lgnąć do tak wybitnego artyzmu.

*

 "Dziwożona"  - produkt zabawny Latorośli, bawi, szokuje, zwraca uwagę na wszelakie nie-i-możliwości.A ze mam różne  rodzaje pod czerepem nieprzesądne letnie igrce, figle migle ,łącznie z Dionizego czerpiąc bukłaka, nie obca mi a ulubiona każda praczka u dziwożony z jej  atrybutami  draka ;o)

Kiedyś bawiłem się w "wydziwizmy", słałem dziewosłęby w knieje by bractwo poselskie szukało mi dziwopannę by zmienić jej status na dziwożonę. Szukano takiej w dziuplach leśnych, w leśnym runie między zastępy Surcyków,  Żybisów i Śzadoków, byleby nie była formą listka, czyli nie była formalistką. Jestem pewny że z takiego artystycznego  krzewu Latorośl nie zgubi się w gęstwie ostępów internetowego poszycia a raczej go 'u-Maji'.

*

       Tak urządziliśmy świat że indywidualizm twórczy w większości polega na na podglądaniu by ułatwić sobie własną drogę, za serce łapie jednak  to co jest prawdziwie nowe,  ten uchwyt który odczuwamy w sercu jest tym bardziej  przyjemny jeśli ma jakąś wspólną cechę łączącą oko przyglądającego  się a wizją twórcy, zatem występuje tu pewna zgodność łącząca Artystę z odbierającym wzrokowo dzieło artystyczne.  Wyrażam tu mój własny pogląd, tym chętniej bo zaintrygował mnie temat. ale też sposób przedstawienia cyklu  dawnych wojów i oręża  w tej formie jak to robi Pan Piotr Ch. Bardzo mi się to podoba, daje możliwość domysłu, niejako zmusza do postrzegania  tego co Autor ledwo zaznaczył.Wymieniłem wojów ale przecież reszta twórczości też zasługuje co najmniej na uwagę.

Aby dosłodzić  moje postrzeganie sztuki , dodam i to, ze Autor  dostrzega piękno postaci  Damy z wachlarzem z współczesną sylwetką w sukience z modnymi zawsze groszkami.Wypada tylko gratulować , co niniejszym czynię.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz