Nowy wpis jest spowodowany wyłącznie moją własną opinią spowodowaną przyspieszonym biciem serca, co ma miejsce wówczas kiedy wpadam w zdumienie i zachwyt zwłaszcza gdy dzieła Artystów są mi bliskie duchem, bliskie wizją oglądanego świata, i bliskie tematem i głębią indywidualnych postrzegań, Artystów których indywidualizm wnosi świeżość formy,pomysłu, czyli możliwością szeroko pojętego warsztatu wszem i wobec prezentowanego .
Poruszam się wyłącznie pomiędzy własnymi plikami w internetowej zakładce grafiki ,a plikami jakie serwuje internet na zasadzie która mnie raczej nie interesuje. Bardzo rzadko zaglądam do miejsc na podstawie obcych plików, jeżeli już tam zaglądam to raczej w miejsca godne. Unikam jak diabeł święconej wody plików z syndromem małpy z lusterkiem, czyli małpy zerkającej w telefon oceniającej w lustrze swój seksapil. Wolę spojrzeć na na zwyczajny portret twarzy zostawiając sobie przyjemność domysłu.
A teraz do rzeczy, nie powstrzymam się od "grillowania" , Pani Joanny Blanki Garmulewicz a przy okazji latorośli ( już mówię, łebskiej z jajcem osóbki), oraz Pana Piotra Ch.
Zacząć mi trzeba od pierwszej kiedyś wizyty w londyńskiej National Gallery, pierwsze arcydzieło na jakie tam trafiłem o mało co nie zamieniło mnie w słup soli podobnie jak żonę Lota z powodu zdumienia, ona bo się obejrzała wstecz, ja zaś nie mogłem ruszyć przez kwadrans głową w żaden bok, ani lewa ani prawa strona jakby nie istniała. Nie byłem sam, wreszcie zareagowałem na głos słodszy i miły moim uszom , tak słodki jak najlepszy miód spadziowy i milszy niźli aria w wykonaniu Barbary Hendricks.
Co tak stoisz jak słup soli ? – rusz się, stoisz w przejściu i tarasujesz drogę. przepraszam, przepraszam, powolnym krokiem ruszyłem przed siebie zatrzymując się tuz przed arcydziełem. Nie dowierzałem z odległości artyzmowi dzieła, przelotna głupia myśl zrodziła się w mojej głowie, pewnie ściągnięto skórę zwierzęciu, spreparowano ją i wklejono w ramę. Prawie dotykając nosem dopiero stwierdziłem że to dzieło ręki trzymającej pędzel i pewnie sporej wielkości paletę. Popularna nazwa obrazu to Whistlejacket pędzla George'a Stubbsa, nie jest to miano przepięknego konia czystej krwi. Obraz zrobił na mnie niesamowite wrażenie.
Jak to co napisałem powyżej ma się do mojego zdumienia kiedy przeglądałem prace Pani Joanny Blanki ? - Ano ma się tak jakbym osobiście przechadzał się po piasku nad Bałtykiem wyczekując wyjścia z morza pewnej damy stanowiącej ideał kobiety widzianej antycznym okiem artysty na wargach którego osadzał się pył marmuru podczas rytmu pobijaka i drążenia dłutem by z kamienia wydobyć arcydzieło. Spacer zaowocował w sposób taki że słyszałem szum morza, czułem jego zapach, widziałem w piasku drobiny bursztynu, a nawet zawinął mi się na stopie fragment wyrzuconego na brzeg wodorostu , nawet mewa zaskrzeczała zdziwiona ze się tam znalazłem .Wszechstronność warsztatu pani Joanny jest wyjątkowa, w każdym, od abstraktu, w surrealizmie, po współczesne izmy (koralowce) ma się w tym bardzo dobrze, ba ! wyśmienicie. I jak tu nie lgnąć do tak wybitnego artyzmu.
*
"Dziwożona" - produkt zabawny Latorośli, bawi, szokuje, zwraca uwagę na wszelakie nie-i-możliwości.A ze mam różne rodzaje pod czerepem nieprzesądne letnie igrce, figle migle ,łącznie z Dionizego czerpiąc bukłaka, nie obca mi a ulubiona każda praczka u dziwożony z jej atrybutami draka ;o)
Kiedyś bawiłem się w "wydziwizmy", słałem dziewosłęby w knieje by bractwo poselskie szukało mi dziwopannę by zmienić jej status na dziwożonę. Szukano takiej w dziuplach leśnych, w leśnym runie między zastępy Surcyków, Żybisów i Śzadoków, byleby nie była formą listka, czyli nie była formalistką. Jestem pewny że z takiego artystycznego krzewu Latorośl nie zgubi się w gęstwie ostępów internetowego poszycia a raczej go 'u-Maji'.
Tak urządziliśmy świat że indywidualizm twórczy w większości polega na na podglądaniu by ułatwić sobie własną drogę, za serce łapie jednak to co jest prawdziwie nowe, ten uchwyt który odczuwamy w sercu jest tym bardziej przyjemny jeśli ma jakąś wspólną cechę łączącą oko przyglądającego się a wizją twórcy, zatem występuje tu pewna zgodność łącząca Artystę z odbierającym wzrokowo dzieło artystyczne. Wyrażam tu mój własny pogląd, tym chętniej bo zaintrygował mnie temat. ale też sposób przedstawienia cyklu dawnych wojów i oręża w tej formie jak to robi Pan Piotr Ch. Bardzo mi się to podoba, daje możliwość domysłu, niejako zmusza do postrzegania tego co Autor ledwo zaznaczył.Wymieniłem wojów ale przecież reszta twórczości też zasługuje co najmniej na uwagę.
Aby dosłodzić moje postrzeganie sztuki , dodam i to, ze Autor dostrzega piękno postaci Damy z wachlarzem z współczesną sylwetką w sukience z modnymi zawsze groszkami.Wypada tylko gratulować , co niniejszym czynię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz