Wybierz się i i obejrzyj tę przepiękną rzeźbę Polaka, była eksponowana na piętrze w Warszawskim Muzeum Narodowym. Ja miałem zupełnie inne skojarzenia kiedy pożerałam wzrokiem idealne kształty zarumienionej..
Ostatnie w tym wpisie zdjęcie, to również piękno samo w sobie, nieskazitelne.
Rzeźba faktycznie przepiękna, nie zaprzeczam wcale.Tylko.....skojarzenia mamy różne . W sumie to chyba jednak dobrze bo gdybym tak jak Ty zaczęła pożerać idealne kształty zarumienionej, to o czym by to świadczyło?:)
Dlaczego piszesz konsumpcyjnie o zarumienionej ?- czy nie dostrzegasz obok mnie? Masz wątpliwości co do moich kształtów ? -a może nie podobają Ci się moje kopyta ? Hę !? ;o)
Widziałem, że wzbogacasz permanentnie nasz język ojczysty o knajacką bartłomiej-szczyznę, czyżby miało to związek z wymianą między nami poglądów. Z kim Ty się zadajesz, jak tak dalej sprawy będą się miały to zostaniesz rzecznikiem premierzyny. :o)
Ni dziwię się Bratula że nie lubisz indywidua. Mój sąsiad, ten Buszmen, myszkujący w mojej lodówce przy każdej u mnie wizycie, też jej nie lubi. Stwierdził, że jako mężczyzna, przecież sprawny i w sile wieku, kiedy ujrzy tę gwiazdę w telewizorze to dostaje dziwnego uwiądu ,a ten jest przyczyną awantury którą serwuje mu żoneczka. Ja natomiast, żeby nie tracić nic ze smaku życia staram się nie przyglądać temu co jest obrzydliwe, mimo że na pozór wydaje się być słodka.Dlatego od pozornej słodyczy stronię. :o)
Masz rację, tak zwana podróba to nie to co oryginał. Jest jednak wyjątek, miks białasa i kąpiącej się w Gangesie to prześliczny efekt skojarzenia. Niemniej piękna jest czekolada która miała ojca , na przykład z Falenicy, albo wędkarza znad Noteci. Jak widzisz niektóre wyroby są wyjątkowe. Nawet oryginalny kurczak od McDonalda to nie to co nieogolony podrób, albo ten, jak mu tam, aha już wiem, polski podrób Don ald, to też podrzutek konkurencyjnej naturystycznej kukułki , a niektórym wydaje się ze to oryginał. ;o))
Stop ! Stop ! Stop ! O cię kolka! Chyba się zagalopowałem, przecież salceson podrobowy jaki kiedyś kupiłem w Nowym Targu był sobie całkiem całkiem. :o)
Na "D" powiadasz, hm, na de. Eureka ! Masz rację, oryginalne "D" bez pudru, bez przesadnie mocnego makijażu, bez poprawiających sylwetkę leginsów, cha ! To jest to! Oryginał, żaden podrób, ajajaj ale się rozmarzyłem..
Do tego w odwróconym stożku francuski szampan (oryginalny), koniecznie kozi ser, szarlotka i mistrzowska cisza jaką wydmuchał Prewitt w "Stąd do wieczności". Poprzestanę na tym, rozwijając dalej myśl na pewno przeniósłbym się po drodze zapewne jeszcze do nałożnic wezyra a skończył w stawie pełnym lotosów, albo gdzieś na plaży Bali z kruczowłosą soczystą pięknością.. :o)
Że też tylko ten staw utknął Ci w pamięci, mały drobiazg, epizod , mały fragment pejzaży przesuwający się za oknem Bajkalsko Amurskiej Magistrali. Nie zwróciłaś uwagi na unoszące się bąbelki w złotym płynie jaki zrodziła Szampania i jeszcze umknął Ci dżwięk wysokiego C w "Ciszy". Sprowadziłaś słodycz życia do sadzawki zarośniętej wodną rzęsą a mnie widzisz jako starego ropucha który - o czym nie wiesz - nad jego brzegiem zakochany w kaczeńcach i lotnych z wielkim wdziękiem żagnic mimo wszystko zdobi tę sadzawkę. Eh ! Kto nie marzy ten jest jak analfabeta, któremu do życia wystarcza bigos i "Maskowskaja pita" z metalowego kieliszka. Dobrze, że nie popuściłem cugli rozpędzonego ,ognisto czterokonnego rydwanu wyobrażeń, mknącego szlakiem przygód sowizdrzała.Albo nie znalazłem się w czasie pisanej fantazji,kiedy Orda zniewalała białoskóre branki. Eh ! :o)
Bigos w sumie potrafi także uszczęśliwić. Szczególnie taki gotowany na święta:) Z tym zniewalaniem to przystopuj Bratni bo ja w tym roku nie widziałam ani jednego przystojnego takiego co z ordą mógłby zniewalać. Ja już nie wymagam by był inteligentny , z poczuciem humoru i ewentualnie romantyczny ( dobrze gdyby był , bo może by nadrobił mój brak niemal zupełny romantyzmu ) ale jak już ma zniewalać ,to niech zniewala, co mi tam -jak mus,to mus- ale niech chociaż przystojny będzie.Plissss:)
Jestem syty po zdrowym , obfitym w warzywa obiedzie, więc powiem szczerze ( tak jak o szczerości zapewniał ten cwaniaczek, który wygrał ongiś prezydenturę bo miał ładną niebieską koszulę i tym oczarował wyborczynie z grupy naiwnych doktorantek i pośledniejszej elity), że Tobie Bratnia chodzi po głowie przystojny kucharz warzący bigos , nie znający matematyki, byleby udawał humanistę,hobbysta drewnianych kopyści, o urodzie z wydętymi policzkami, w pięknym czako na łepetynie, sapiący krótkim oddechem - jednym słowem facet szokujący. Cóż, zrozumieć kobietę ro wielka sztuka. Nie posiadam takich walorów i nie mam skłonności kazirodczych jak u Niemców. ;o)
Mogłem wprzódy sprawdzić kto zacz... Basieńko, moja przyjaźń nic nie straciła ze swojej mocy. Od czasu kiedy wyprowadziłem się z WP bardzo rzadko przechodzę obok dawnych łanów z kłosiem słów na wysokiej słomie.A od pewnego czasu ,nawet moja wiara w człowieka jakoś ma malejącą moc. Ty jesteś wyjąteczkiem jak się okazuje. Zatem do stóp się zniżam i traktuję Cię gorącym spojrzeniem., zupełnie takim jaki przy tym spojrzeniu oblewa lico młodziana widok Słońca w słomkowym kapeluszu. ;o) masz ode mnie jeszcze landrynkę *
Liryku, dziękuje za tak zacne powitanie. Miło mi to czytać :)))) Wiem, że nie przechadzasz się już od jakiegoś czasu po ścieżkach blogów na wp. Tak, tak był słomkowy kapelusz... A skąd żeś wiedział, że lubię landrynki??? ;) ściskam Twoją dłoń Liryku i wzbijam się lekko do chmur... :)
Moja o landrynkach wiedza bierze się z szacunku i miłości. Jeżeli się kogoś kocha to się wie, że ten ktoś lubi landrynki. Żeby Ci jeszcze bardziej ułatwić wzloty, nawet w okolicę stratosfery, dodam i to, że jesteś jedyną osobą od samego zarania moich internetowych "wojaży", którą obdarowałem landrynką. Proszę oto masz jeszcze jedną * - a dłoń i serce wcześniej Ci ofiarowałem. Pomyślę o niespodziance dla Ciebie... J. ;o)
Witaj,witaj (skarbie, jeśli jesteś tym słońcem w kapelusiku), jeśli nie, to bardziej oficjalnie będzie; witam szanowną Panią. W czym mogę pomóc, albo jaki sobie Pani życzy uśmiech? Dysponuję trzema rodzajami uśmiechu. Rzeczywiście u mnie piękny jesienny poranek po zimnej mglistej nocy. :o)
Zdjęcie 1 : zapaszki spod paszki ?
OdpowiedzUsuńWybierz się i i obejrzyj tę przepiękną rzeźbę Polaka, była eksponowana na piętrze w Warszawskim Muzeum Narodowym. Ja miałem zupełnie inne skojarzenia kiedy pożerałam wzrokiem idealne kształty zarumienionej..
OdpowiedzUsuńOstatnie w tym wpisie zdjęcie, to również piękno samo w sobie, nieskazitelne.
Rzeźba faktycznie przepiękna, nie zaprzeczam wcale.Tylko.....skojarzenia mamy różne . W sumie to chyba jednak dobrze bo gdybym tak jak Ty zaczęła pożerać idealne kształty zarumienionej, to o czym by to świadczyło?:)
UsuńDlaczego piszesz konsumpcyjnie o zarumienionej ?- czy nie dostrzegasz obok mnie? Masz wątpliwości co do moich kształtów ? -a może nie podobają Ci się moje kopyta ? Hę !?
OdpowiedzUsuń;o)
A gdzież ! A skąd ! A jakże bym śmiała ! :)
OdpowiedzUsuńNo! I tak trzymaj !
OdpowiedzUsuńWidziałem, że wzbogacasz permanentnie nasz język ojczysty o knajacką bartłomiej-szczyznę, czyżby miało to związek z wymianą między nami poglądów. Z kim Ty się zadajesz, jak tak dalej sprawy będą się miały to zostaniesz rzecznikiem premierzyny.
:o)
Nie zostanę ,bo jej nie lubię :)
OdpowiedzUsuńNi dziwię się Bratula że nie lubisz indywidua. Mój sąsiad, ten Buszmen, myszkujący w mojej lodówce przy każdej u mnie wizycie, też jej nie lubi. Stwierdził, że jako mężczyzna, przecież sprawny i w sile wieku, kiedy ujrzy tę
OdpowiedzUsuńgwiazdę w telewizorze to dostaje dziwnego uwiądu ,a ten jest przyczyną awantury którą serwuje mu żoneczka.
Ja natomiast, żeby nie tracić nic ze smaku życia staram się nie przyglądać temu co jest obrzydliwe, mimo że na pozór wydaje się być słodka.Dlatego od pozornej słodyczy stronię.
:o)
Tak,tak ,jako wielbicielka słodyczy dobrzeCie rozumiem bo jednak wyrób czekoladopodobny to nie to samo co czekolada :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, tak zwana podróba to nie to co oryginał. Jest jednak wyjątek, miks białasa i kąpiącej się w Gangesie to prześliczny efekt skojarzenia. Niemniej piękna jest czekolada która miała ojca , na przykład z Falenicy, albo wędkarza znad Noteci. Jak widzisz niektóre wyroby są wyjątkowe.
OdpowiedzUsuńNawet oryginalny kurczak od McDonalda to nie to co nieogolony podrób, albo ten, jak mu tam, aha już wiem, polski podrób Don ald, to też podrzutek konkurencyjnej naturystycznej kukułki , a niektórym wydaje się ze to oryginał.
;o))
Stop podrobom !:)
OdpowiedzUsuńStop !
UsuńStop !
Stop !
O cię kolka! Chyba się zagalopowałem, przecież salceson podrobowy jaki kiedyś kupiłem w Nowym Targu był sobie całkiem całkiem.
:o)
Umówmy się więc , że chodzi o podroby na literkę ,,D" , wtedy salceson będzie bezpieczny:)
UsuńNa "D" powiadasz, hm, na de.
UsuńEureka ! Masz rację, oryginalne "D" bez pudru, bez przesadnie mocnego makijażu, bez poprawiających sylwetkę leginsów, cha ! To jest to! Oryginał, żaden podrób, ajajaj ale się rozmarzyłem..
Do tego w odwróconym stożku francuski szampan (oryginalny), koniecznie kozi ser, szarlotka i mistrzowska cisza jaką wydmuchał Prewitt w "Stąd do wieczności". Poprzestanę na tym, rozwijając dalej myśl na pewno przeniósłbym się po drodze zapewne jeszcze do nałożnic wezyra a skończył w stawie pełnym lotosów, albo gdzieś na plaży Bali z kruczowłosą soczystą pięknością..
:o)
Echhhhh, słodkie marzenia - stawu na jesień mu się zachciało:)
UsuńŻe też tylko ten staw utknął Ci w pamięci, mały drobiazg, epizod , mały fragment pejzaży przesuwający się za oknem Bajkalsko Amurskiej Magistrali. Nie zwróciłaś uwagi na unoszące się bąbelki w złotym płynie jaki zrodziła Szampania i jeszcze umknął Ci dżwięk wysokiego C w "Ciszy". Sprowadziłaś słodycz życia do sadzawki zarośniętej wodną rzęsą a mnie widzisz jako starego ropucha który - o czym nie wiesz - nad jego brzegiem zakochany w kaczeńcach i lotnych z wielkim wdziękiem żagnic mimo wszystko zdobi tę sadzawkę. Eh !
OdpowiedzUsuńKto nie marzy ten jest jak analfabeta, któremu do życia wystarcza bigos i "Maskowskaja pita" z metalowego kieliszka.
Dobrze, że nie popuściłem cugli rozpędzonego ,ognisto czterokonnego rydwanu wyobrażeń, mknącego szlakiem przygód sowizdrzała.Albo nie znalazłem się w czasie pisanej fantazji,kiedy Orda zniewalała białoskóre branki. Eh !
:o)
Bigos w sumie potrafi także uszczęśliwić. Szczególnie taki gotowany na święta:)
UsuńZ tym zniewalaniem to przystopuj Bratni bo ja w tym roku nie widziałam ani jednego przystojnego takiego co z ordą mógłby zniewalać. Ja już nie wymagam by był inteligentny , z poczuciem humoru i ewentualnie romantyczny ( dobrze gdyby był , bo może by nadrobił mój brak niemal zupełny romantyzmu ) ale jak już ma zniewalać ,to niech zniewala, co mi tam -jak mus,to mus- ale niech chociaż przystojny będzie.Plissss:)
Jestem syty po zdrowym , obfitym w warzywa obiedzie, więc powiem szczerze ( tak jak o szczerości zapewniał ten cwaniaczek, który wygrał ongiś prezydenturę bo miał ładną niebieską koszulę i tym oczarował wyborczynie z grupy naiwnych doktorantek i pośledniejszej elity), że Tobie Bratnia chodzi po głowie przystojny kucharz warzący bigos , nie znający matematyki, byleby udawał humanistę,hobbysta drewnianych kopyści, o urodzie z wydętymi policzkami, w pięknym czako na łepetynie, sapiący krótkim oddechem - jednym słowem facet szokujący. Cóż, zrozumieć kobietę ro wielka sztuka.
UsuńNie posiadam takich walorów i nie mam skłonności kazirodczych jak u Niemców.
;o)
Wszystko się zgadza tylko te wydęte policzki niezbyt mi pasują.
UsuńNo i lepiej szepczmy , jak o tym piszemy ,bo się jeszcze kto dosłyszy i bigos gotowy:)
Spoko, ani mru mru więcej.
Usuń:o)
Witaj Liryku, rzeźba niesamowita, obrazy w tle też robią wrażenie. Przyszłam do Ciebie się przywitać pięknym, jesiennym porankiem...
OdpowiedzUsuńMogłem wprzódy sprawdzić kto zacz...
UsuńBasieńko, moja przyjaźń nic nie straciła ze swojej mocy. Od czasu kiedy wyprowadziłem się z WP bardzo rzadko przechodzę obok dawnych łanów z kłosiem słów na wysokiej słomie.A od pewnego czasu ,nawet moja wiara w człowieka jakoś ma malejącą moc. Ty jesteś wyjąteczkiem jak się okazuje.
Zatem do stóp się zniżam i traktuję Cię gorącym spojrzeniem., zupełnie takim jaki przy tym spojrzeniu oblewa lico młodziana widok Słońca w słomkowym kapeluszu.
;o) masz ode mnie jeszcze landrynkę *
Liryku, dziękuje za tak zacne powitanie. Miło mi to czytać :)))) Wiem, że nie przechadzasz się już od jakiegoś czasu po ścieżkach blogów na wp. Tak, tak był słomkowy kapelusz... A skąd żeś wiedział, że lubię landrynki??? ;) ściskam Twoją dłoń Liryku i wzbijam się lekko do chmur... :)
UsuńMoja o landrynkach wiedza bierze się z szacunku i miłości. Jeżeli się kogoś kocha to się wie, że ten ktoś lubi landrynki.
UsuńŻeby Ci jeszcze bardziej ułatwić wzloty, nawet w okolicę stratosfery, dodam i to, że jesteś jedyną osobą od samego zarania moich internetowych "wojaży", którą obdarowałem landrynką.
Proszę oto masz jeszcze jedną * - a dłoń i serce wcześniej Ci ofiarowałem.
Pomyślę o niespodziance dla Ciebie...
J.
;o)
Witaj,witaj (skarbie, jeśli jesteś tym słońcem w kapelusiku), jeśli nie, to bardziej oficjalnie będzie; witam szanowną Panią. W czym mogę pomóc, albo jaki sobie Pani życzy uśmiech? Dysponuję trzema rodzajami uśmiechu.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście u mnie piękny jesienny poranek po zimnej mglistej nocy.
:o)
Satyr mnie skusił na pozdrowienie!!!
OdpowiedzUsuńWitaj Maestro
OdpowiedzUsuńBo z satyrami nigdy nie wie oj nie wie się
Kiedy porwie nicpoń dziewczę i ją zje..
Zaglądałem, nie pisałem bo miało nie być komentarzy.
Ale wybiorę się żeby pobrykać i na małe co nieco.
Drzewa umierają stojąc wrzosy zaś na pustkowiu
OdpowiedzUsuńPo pięciu latach wniosek się błąka;
Sieciowe przyjaźni są jak łąka
Podczas słonecznych z wiatrem jesieni
Więdnących zbóż i łanów zieleni
Jeszcze gdzieś w zakamarkach pamięci
Na małym spłachetku małej piędzi
Tli się zarzewie ongiś ogniska
Gasnących iskier słów wrzosowiska
J.