Miałem zupełnie inaczej zatytułować wpis. Chodziły mi różne tytuły po głowie, chociażby jak ten : "Salon czerwonych nuworyszy" albo "Nowy charakter rodzimych salonów", nie wymieniam wszystkich żeby nie ulec zabarwieniom znanych przecie ogółowi salonowych wodzirejów z rodowodem wielu zmienionych nazwisk. Wreszcie chciałem dokonać pewnych porównań salonów starej epoki z salonami nowej, z porównania których rezygnuję, żeby nie psuć świeżości, było nie było uroczych salonów dawno zapomnianych. Rezygnację wymusza również tytuł z którego zaczerpnę kilka zdań, a brzmi on "Charaktery i anegdoty" w wykonaniu Chamforta. Skoro i charaktery, to moja tutaj rezygnacja jest całkiem na miejscu, bo charaktery nowoczesnych salonów i osób w nich uczestniczących są tak paskudne, że nie mogę tego fetoru wpuścić tutaj 'do siebie ' pomiędzy ogólnie latem pachnące wspomnienia.
Chamfort wspomina:
" Pan F..., który zniósł wielu kochanków żony, zawsze korzystając od czasu do czasu z praw małżonka, zamierzał ( zamierzał... ale jaja - dopisek własny) pewnego wieczora ich użyć. Żona odmawia. "Jak to, mówi, nie wiesz że żyję w tej chwili z X...? - Dobra racja, rzekł, czyż nie zostawiłaś mi moich przywilejów, żyjąc z L..., S..., N..., B..., T...? -
O, cóż za różnica! Alboż to była miłość ? Nic, czysty kaprys; ale X... to miłość, to sprawa na śmierć i życie. - A, nie wiedziałem; bardzo cię przepraszam, nie mówmy już o tym".
I w istocie uszanował ten wzgląd. Pan de R..., przy którym opowiadano tę historię , wykrzyknął: "O Boże, jakże ci dziękuję, że dałeś małżeństwu zrodzić podobne delikatności !"
Nie brak tu subtelności. Tamte czasy minęły chyba już bezpowrotnie. Dzisiejsi erudyci nazywają sprawy i ich przyjaciół wprost; ona to ( k..) , a on, przyjaciel, to suchy szwagier.
I jak tu nie pozostać staroświeckim hulajduszą? - wie ktoś?
*
Zatem popieprzmy sobie jeszcze nie(r)dzielne popołudnie podobnie do zamierzenia pana F.., według spostrzeżeń Chamforta.
Skazano (okrutnie-przypis własny) równocześnie książkę o Rozumie i poemat Dziewica. Obu zabroniono w Szwajcarii. Urzędnik berneński po gruntownym poszukiwaniu tych dzieł napisał do senatu: "Nie znaleźliśmy w całym kantonie ani Rozumu ani Dziewicy".
Chamfort stwierdził również to (przypis własny), że: Marivaux powiedział, że styl ma płeć i że kobietę można poznać po jednym zdaniu.
Hmm,zapytam,a jeżeli jest głuchoniema?
*
O!, robi się późno, czyli ciemno,zatem przestaję już nie(r)dzielnie straszyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz