Strony

28 sierpnia, 2016

Co komu chodzi po głowie-erotyka też

Ha!  Po głowie  to wiadomo co może chodzić (pełzać). Bardziej ciekawe jest to 'chodzące' , które raczej przemieszcza się w głowie, takimi oto myślami zająłem się wracając  z Londyńca przy średnim  pułapie  około 10 200 metrów nad poziomem lądu francusko-niemieckiej UE.
  Pode mną gdzieś tam w dole Bundesregierung z damą, która dawno temu paradowała na plażach nudystów ze swoją 'lewacką swastyką' w miejscu (nie?)intymnym,  krocząc szeroko pomiędzy maczo-Schwanz-modelami, dalej na 'połydnie' (jak mawiała moja Babcia,Wielkopolanka) jakiś żabojad  (w miłośnika burce ?) , który  wraz  z 'rozkraczoną swastyczką' nawarzył euro kołchozowi piwa ,którego sami nie chcą wypić i w wielkim dobrodusznym akcie różnorakiej miłości, chcą  go ulać Polakom. Oni tam w dole, a ja nad nimi  górą, przyznam, że ten dół byłby dla nich zbawieniem na które zasłużyli, wykopać go  mogłaby polska grabarka,  była kłamczucha... mająca wprawę w kopaniu ziemi na metr głęboko.

   Krótko przed zaśnięciem mój OUN przywracał pamięcią kadry z przeszłości , a wśród nich krótką etiudę o podwiązce, która mnie kiedyś tak rozpaliła cieleśnie teoretycznie-porównawczo z  temperaturą   co najmniej (gdyby to było możliwe) równą trzem  aktom miłosnym  z trzema strzelistymi doznaniami .
Przysnąłem z lekka... Obudził mnie głos  pięknej stewardesy (szkoda, nie mają czasu na randki!)... Proszę zapiąć pasy.

Mamy świetnych pilotów, zawsze zwracam uwagą na precyzję lądowania i  niuans w sztuce lekkiego podwyższenia, w  odpowiednim momencie, ciągu silników.
   A temat podwiązki? - pomyślałem, że będzie to dobry temat, który opiszę i zademonstruję. Wprzódy jednak sprawdzę stan piwniczki w której mieszkają duchy,wzorem  takiego jednego którego ongiś umieszczono w butelce z zatyczką  wykonaną z kory specjalnego dębu.

(Tekst poprawiony po odespaniu podróży -  2016.08.29 - na pół godziny przed  "Hejnałem".)
cdn.




Podwiązka, co by o niej napisać lub nie, zdrowemu facetowi, nie uczęszczającemu w paradach kodo-pedo-filo-rastów z pewnością miło musi się kojarzyć, a gdyby jeszcze  szeroki horyzont na skojarzenia posiadał, to zapewne te skojarzenia byłyby wprost proporcjonalne do spożytych ilościowo pączków, ma się rozumieć  u "Bliklego" przy Nowym Świecie. Zatem  jak widać  trąciłem tu słowem  o słusznej drodze do słodkości prowadzącej.
Zapewniam, że nie jestem seksoholikiem, o co przed wielu laty podejrzewała mnie forumow-iczka o ksywce Ivon. Zresztą miła i bardzo sympatyczna kobieta. A to, że często  wprowadzam w moje ględzenie zdaniami pisanymi erotykę o charakterze rozcieńczonej akwareli, bierze się z braku zainteresowania przydrożnymi grzybiarkami... ups, z braku zainteresowania polityką  na miarę leminga z rzędu   kodo-pedo-filo-rastów - mimo, że uwielbiam  gęstą  z jarzynkami zobrą zupę grzybową.
O podwiązce z różyczką już gdzieś tam w gąszczu zdań między humor wielbiących jajcarzy z wyobraźnią Freuda, szlajających się jak ja w wybranych (Blog,Forum) miejscach internetu,  upuszczałem z lekka czadu,  wzbogacając je  posmakiem aksamitnego ciała szeroko bądź też promieniście smakowanym, bo co dobre zawsze takim się ostaje.
cdn.
2016-09-01   /   06.05.35.00

Cedzisz chłopie ten tekst po łyku  jakbyś z piersiówki  upijał - odzywa się we mnie ten drugi,który wcześnie rano  gotów  do żartu zapomni chętnie o Bożym świecie, więc wstawiam mu kontrę z argumentu taką, że robię to co lubię ,że robię tak jak lubię i że zawsze byłem, jestem i pozostanę sobą,
Ostatnio pewien kabotyn podobnie  argumentował swoje zachowanie,  ale przecież nie mam nic wspólnego z jego upodobaniami. Ba! nawet  poloneza nie umiem tańczyć, a jeśli już  o tańcu mowa,to z powodu  zadyszki, żylaków dolnych kończyn ,odcisków pod piętą ( wymówki) odmawiam tańca  chociażby zapraszały mnie  damy z Florydy nie znające realiów politycznych mojej Ojczyzny.
     Pora wrócić do podwiązki. Jakkolwiek wielu miało okazję podziwiać urok podwiązki czy też na odwrót , podziwiać podwiązkę na uroczej nóżce, to jednak podwiązkę, którą ja chcę pokazać
widziało niewielu.

cdn - muszę tylko kupić trochę czasu ,mleko i żytni chlebuś, odwiedzić sąsiadkę (uwielbia  masaż stóp) ,no i pozostała  mi jeszcze wertykulacja trawnika,  a w przypadku czystego nocnego nieba  poigrać z nim-
przy pomocy refraktora.

08.40.55
Chlebuś i mleko już mam, spieszę do sąsiadki.
Dorzucę celem wyjaśnienia ,że zwlekam trochę z  dalszą częścią wpisu, bo skoro powiedziało się A
to i B należałoby powiedzieć i zakończyć ostatnią literą alfabetu, ale że  temat podwiązki nierozłącznie wiąże się z tymi  co powyżej niej jest ulokowane, ale też i poniżej, więc żeby nie gorszyć czytelnika szukam odpowiednich słów ku temu tematowi, a to musi ździebko potrwać.



2016-09-08
Już! Już! Już!   Wracam do tematu. Nie będę się słowem usprawiedliwiał, dlaczego, skąd ta przerwa i takie  tam... Słuchałem muzyki, to było dla mnie ważniejsze niźli  zabawa (tylko)podwiązką.
O podwiązce będzie sporo,  tymczasem  było tak;



Nie będę przeciągał czasu. Zdjęcie podwiązki zakończę  inną aktorką. Natomiast film  będę starał się dokończyć bez  dublerki.
Cierpliwości.. mam jedno życie i wiele innych zainteresowań !  ;o)

MADAME, dobrze się wytłumaczyłem ? *






Podwiązka

Zaczęło się niewinnie - jak na grzybobraniu,
Tam  mrówek  inwazja sprzyjała zakochaniu.
Półleżąc,  nie przypadkiem odchyla  podwiązkę,
Niecąc  tym sposobem  w Tadeuszu  gorączkę.
Biegła w ars amandi, nie skrywała  swych chęci,
Wyznając  zasadę ,  że oboje nie święci –
Zatem  czerpać z życia  jest  chwałą  najgodniejszą,
By uprzedzić  Zosię – boć ta, przecież piękniejszą.

   Zaczęło się niewinne, wyskoczyłem z łóżka wczesnym rankiem - podobne jak Filip z konopi, by w miłym poranka chłodzie  w słońcu się zatopić. Siądźże - mówi mi pupa - na ławie a pod parasolem, przyniosą ci kawę , więc jej  jak umiem najgrzeczniej odpowiadam; tak właśnie wolę, bo to jeszcze rosa szkli trawnik  irydową perłą, zatem lepiej żłopać kawę,choćby pełną gębą!


Tymczasem...
Za moimi plecami w  gałązek gąszczu,
Trwały igraszki przypadkowego ich związku-
Para chrząszczy żądna porannej prokreacji,
Agresywnie zatraciła się w kopulacji.
Wyżej nad nią po kruchej czerwonej gałązce,
Szło bezbronne monstrum o swe życie aż drżące...




*

Inna jeszcze ... iczka, dbająca o urodę -
Albo wzięcie, niosła na sobie w kropli wodę.
Być może z pragnienia,lub nie stroniąc od wody,
Jedno jest tu pewne, nie skąpo w tym urody.




cdn.

    2016-09-24

Czas już wreszcie zakończyć tu temat podwiązki
I szukania rymu do czerwonej gałązki
Czas okiełznać wodze wybujałej fantastki
Bo nie o chłopca chodzi i podwiązkę nastki...

*


Ale  wpierw , tak z serca, dam kilka portrecików
Zanim dojdę do sedna i pewnych wyników..

.
.
.
W życiu najczęściej bywa, że od podwiązki  'do'
Nowych kwileń niechcianych lub chcianych że ho ho -
Przybywa powiększając miliardy - tu się wzrusz,
Ożywionej  Bogiem materii , tak zwanych dusz..

*




*


Foty powinienem chyba opatrzyć krótkim komentarzem, zwracając uwagę na dynamikę przepoczwarzenia, Póki co ,niech pozostaną bez komentarza.


cdn.

Poniżej inna zupełne 'aktorka' ,tuż, tuż, przed wychynięciem na świat..

 .

.



A więc  podwiązka, to jest to !



27 komentarzy:

  1. Jerzy... rozmyta akwarela? Emalia ftalowa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O! Miła Piękność zawitała tutaj, jeszcze zostawiła ślad w postaci molekuł duszy, zapisanych znakami alfabetu. Może tkwi w tym cząstka przekazu o sensie istnienia,zawarta pomiędzy chemią przyozdobienia martwej natury a ożywioną materią.
    Nie, nie, daruję sobie filozofii tematu pomiędzy związkiem bytu a powłoką z koloru, to zbyt 'cięzki' temat na nadchodzący tydzień.
    Witaj Serduszko, w Wiedniu lało jak z cebra ..
    :o
    Postscriptum
    Nie wdychaj oparów wydobywających się z farb ftalowych... Jestem zwolennikiem farb na bazie akrylu,nie tylko nie ustępują powłokom ftalowym ale są od nich lepsze,trwalsze.
    Zapytam też,czy potrafisz wykonać powłokę spirytusową z szelaku, by zachować oryginalność mebelka.Pewnie odpowiesz,że taka powłoka jest zupełnie niepraktyczna, ja to wiem, ale co oryginał to oryginał, popatrz na mnie.... :o))

    OdpowiedzUsuń
  3. Olejnej zażywam tylko w szczególnie uzasadnionych przypadkach (np. gdy zamarzyło mi się z żeliwnej wanny zrobić wolno stojącą dekorację użytkową) ze względu na występujący u mnie chroniczny stan ciążowy lub międzyciążowy. Akryl cenię ze względu na paletę barw, ale jeśli chodzi o trwałość na drewnie, to producenci mogliby jeszcze nad tym popracować. O szelaku czytałam, sama nie robiłam, ale niebawem zajedzie do mnie cudeńko, które bardzo o politurę prosiło. Mój Wiedeń coraz bliżej...a im bliżej, tym bardziej się waham...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu
      Austria jest bardzo pięknym i przyjaznym krajem, bez obaw... Nie będę się rozwodził na temat krajobrazów,zabytków i rodziny Straussów, to wszystko jest znane. Mniej znany, być może jest fakt, że cyklamen jest rośliną która rośnie w parkach i lesie.Rodowici Wiedeńczycy dbają nawet o to,by tzw. sidolem,czyścić w każdą sobotę to co należy - to też jest fakt o którym turysta nie ma pojęcia. Jest wiele ciekawych wątków , które można by było rozwijać w nieskończoność ,a o których nie ma słowa w folderach.


      Jak zrobić powłokę z politury, to proste;
      potrzebna jest gotowa politura, mielony pumeks, "gąbka-tampon",olej -(ja używałem oleju lnianego), denaturat,następnie potrzebny jest zapał, by nie przerywać ósemek,kółek i umiejętnie schodzić-lub wracać tamponem z/na powierzchnię, ot cała filozofia. :o)))

      Najlepiej poćwiczyć na tzw. płycie okal.
      Uwaga!
      Jeśli mebel zwłaszcza antyk był woskowany,to znaczy z odpowiedniej epoki, to takiego nie wolno ulepszać politurą-ale o tym , taka fantastyczna jak Ty dziewczyna, zapewne wie.

      Trwałość akrylu na drewnie zależy w wielkim stopniu od nasączenia podłoża rozcieńczonym akrylem - sprawdziłem to.

      Usuń
    2. Moja Mama kiedy była w ciąży, często chodziła ze mną w brzuszku, do katedry św. Stefana. Wcześniej innego św.- ale tego się dowiesz zapewne na miejscu. :o)

      Usuń
  4. Ja się Wiednia nie boję :) Ja się boję o Szkodniki, a raczej o ofiarę, która zgodzi się nimi zająć w czasie nieobecności rodziców...

    Ja jeszcze nic nie wiem, Cudeńko widziałam w locie, kątem oka z czwórką dzieci pod ręką i niespodziewanie stało się moją własnością. Jak przyjedzie, obejrzę, podeślę fotki to może doradzisz czy olejną zachlapać, czy jakoś inaczej :D.

    Pisałeś, że dostrzegasz między nami podobieństwo... To mi się o poranku nasunęło pytanie. Z racji starszeństwa może znasz odpowiedź. Czy jest szansa, że galopujące myśli, tony słów, dialogi ze sobą i szum kiedyś ustaną i nastanie cisza... chociaż na godzinę?

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech nie zmartwi cię ta odpowiedź, to nigdy nie ustanie.Oczywiście za życia.
    Krótkie przerwy,bo takie przecież mają miejsce, służą wyłącznie po to, by nabrać pędu na dalsze myśli. To swoiste perpetuum, bez niego tkwilibyśmy jeszcze na drzewach, albo bylibyśmy lemingami, bądź tymi nooo, no tymi , jak one się nazywają, noo teee,widziałem takie w ZOO, mają czerwone tyłki... i iskają się wzajemnie :o)

    Nie mów mi,że niewygodzenie jest pędzić byt naziemny...
    :o)p

    OdpowiedzUsuń
  6. Niewygodnie...
    ten cholerny korektor tekstu jest jak obrońca demokracji, albo jak gaciowa-pipkowiczz, tak samo mądry, no... ten korektor, zupełnie jak mój sąsiad.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie zmartwiła...

      Usuń
    2. Nie martw się, możemy zebrać stadko i założymy nową Komunę Dzieci Bożych na drzewach.
      Uwiera cię własna inteligencja? Basiu, żartujesz, albo wypalasz się bez samokontroli. I nie doszukuj się w tym co piszę czegoś negatywnego.
      Jeżeli lepiej mnie poznasz,będziesz w miarę rozumiała moją chropowatość,czasem udawaną obcesowość, żart niewybredny i wyczujesz również moje zmęczenie.
      Czy jestem szczery? - nawet za bardzo, wiele razy dostałem za szczerość w wirtualny pysk.
      Ukłony dla małżonka i po czterdzieści cztery uśmiechy Szkodnikom - co da się zapisać również tak; 6,6332 :o))) albo 1936 :o)))

      Usuń
  7. Anonimowość sprzyja wylewności a jako że oboje jesteśmy zalogowani, myślę, że w tym miejscu i czasie napisano już dość. Wracam do pozostałych dylematów... wstawić pranie na godzinę i zrobić dwa czy jedno, upchać więcej i na 1,5 godziny...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie chodziło o inteligencję a niespokojność duszy mej...
    Pierwsza zasada szczęśliwości według Doktor Barbary: Jeśli wszyscy myślą, że jesteś szczęśliwy, znaczy, że musisz być szczęśliwy.

    OdpowiedzUsuń
  9. I tylko ten element musu mnie zasmuca...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ad 1. Upychanie to czynność bardzo rozpowszechniona w czasach PRL-u. Natomiast w przypadku prania upychanie jest bardzo szkodliwe ze względu na zbyt wielkie obciążenie łożyska przy silniku pralki. W nowej generacji pralek łożysko jest niewymienialne,a nowy silnik niewiele mniej kosztuje od pralki! Mam to obkute!

    Ad 2. Wprawdzie ludzie 'wiedza lepiej', ale czy zawsze ?

    Ad 3. Może Basiu nie ten mus sobie upatrzyłaś. Ja lubię mus przy tworzeniu drinka.
    :o)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ad.1 Łożysko płacze do mnie od roku albo od dwóch, gdyż pralka zakupiona była jeszcze w stanie panieńskim. Nie rozsypuje się, gdyż pracuje siłą woli swojej właścicielki. Jeśli mimo to padnie z wycieńczenia, jest u mnie na strychu tara i świeżo wyczyszczony hush-hush, jeśli wiesz co mam na myśli, a jeśli nie wiesz to wkrótce dowiesz się z bloga. P.S. Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci forma 'per Ty'- 7 lat w korporacji zrobiło swoje...
    Ad.2 Ludzie zawsze wiedzą lepiej. (Mój mózg waży zaledwie 1265g, a ichne- całe tony). Wiedzę zawsze należy przeliczyć na wartości mierzalne. Czyż nie najłatwiej jest podejść inżynierowi do tych kwestii wagowo?
    Ad.3 Rzeczywiście jesteśmy podobni... Też pisząc o musie, pomyślałam o musie owocowym. Może należysz do mojej piątki wg J. Carolla? Ciekawe jaki kolor byśmy razem stworzyli...

    OdpowiedzUsuń
  13. Powtórzę się, w nieco zmienionej formie, zachowując niezmienny sens myśli.
    Jesteś niepowtarzalna, w jak najlepszym znaczeniu.
    Tara, to piękne imię, ale też praktyczny przedmiot. Ale balii chyba nie masz? - chociaż... po Tobie można się spodziewać że masz.

    Waga w przypadku mózgu nie jest tutaj najważniejsza. Ważniejsze jest pomarszczenie by zwiększyć jego zewnętrzną powierzchnię by nie wyglądał na okorowany, są to najbardziej pożądane pomarszczenia. Kiedy porównuję je z moimi pomarszczonymi worami pod oczami, to jakoś nie mam żalu do pomarszczeń pod czerepem. :o)
    Umiem ważyć różne małe co nieco i większe bryły,stosując wagę analityczną by w prosty sposób określić czy' Kruger' nie jest fałszywy, ale to przy innej może okazji...
    Też uważam,że wartości mierzalne wg różnych twierdzeń różnych i różnych grup, również autorów, to wyższa grzęda różnorakich pomiarów, choćby przywołać tutaj pierwsze z brzegu proste pomiary stosowane w wyższej geodezji.
    Ostatnie zdanie zostawię bez odpowiedzi, bo ciągle mam na myśli mix Hinduski z Anglosasem, a to wykraczałoby poza ramy szczerości... tutaj niewskazanej ze względu na delikatność 'materii'. Ale też nie dam satysfakcji szwendającej się za moimi plecami duszy Freuda, zwłaszcza po powrocie z Austrii :o))))

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Geodezja przypomniała mi o geowłókninie a ta o płytach gipsowych, które czekają na mnie na podwórku... Jakieś porady co do sposobu podłożenia, położenia, ułożenia? Mam żwirek 0-2 płukany, kilkanaście płyt, czarną szmatę się kupi, roślinki podkradnę z innych skalniaczków. A z tego wszystkiego mam zamiar zrobić COŚ w ogrodzie. Ale jeszcze nie wiem do końca co i jak. Miejsce już wybrane, kształt ułożenia płyt też już zaplanowany. Pozostało wprawić taczkę w ruch... To chyba nie może być trudniejsze od układania polbruku.

    OdpowiedzUsuń
  16. Drewnianej balii nie mam (tylko miniaturkę w łazience na szczotki), ale mam dwie metalowe owalne - też do prania służyły. Nawiasem mówiąc teraz w ogrodzie spełniają funkcję donic, bo nadal mam nadzieję, że pralka nie zdechnie...

    OdpowiedzUsuń
  17. "Niepowtarzalna"... to słowo wzbudza we mnie miłe skojarzenie z taśmą produkcyjną, na której milionami przejeżdżają efekty produkcji masowej i nagle trafia się jeden niepowtarzalny bubel... niepowtarzalny... ale bubel. Jak puzzel z innej układanki. Muszę poszukać swojego pudełka.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zbyt długo czekałaś na odpowiedź, przepraszam..
    Byłem nieobecny psze-pani, bolał mnie paluszek ,bolała też główka, a na dodatek ... kurcze pieczone,klnę się na pociąg do piwa, dokuczały mi skurcze... :o)

    Ad. 1
    Odnośnie polbruku,geodezji i płukanego żwirku tylko jedno mi do łba przychodzi -
    w taczce kółko musi być odpowiednio napompowane a ośka nasmarowana.

    As. 2
    Dziwne to zastosowanie, do nic. :o)

    Ad.3
    Ja mam inne skojarzenie z wyrażeniem niepowtarzalna, czyli jesteś nie do podrobienia, czyli najpiękniej wyglądasz w całości ! :o)))

    A to;
    tak poza tematem głównym, skalnik, ale też ogród należy dokładnie przemyśleć i mieć wizję tego jak to będzie wyglądało za lat... ileś tam.
    I jeszcze zapytam, wędkowałaś choćby raz w norweskim fiordzie ? - łososie norweskie są tak smaczne,jak pierwsza młodzieńca, ale też dojrzałego mężczyzny... miłość! :o)) Tyle tylko,że bez łososia a ze złowioną dziewczyną.

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekałam tak długo, że pajęczyną obrosłam i już zapomniałam, gdzie wątek główny się podział i motyw zbrodni...
    Małomiasteczkowość ma i prowincjonalność w obejściu mogą sugerować, że nie wyjechałam dalej jak do Sosnowca Północy. Mylne to jednak wrażenie iż, gdyż, ponieważ siostra ma w Norwegii zamieszkuje na stałe, więc fiordy znam z widzenia, ze słyszenia i z nóg moczenia.
    Tak! Najpiękniej wyglądam w całości...w kawałkach mogłoby już nie być tak miło.
    Rabatka gotowa- wyszło jak zwykle.
    Ślę gorące pozdrowienie prawie, że z Truso opisanego pięknie przez Wulfstana a cudownie odkrytego przez niejakiego Pana Jagodzińskiego.

    OdpowiedzUsuń
  20. Basiu,zacznę od pajęczyny, jedno z moich wynaturzeń ma związek z fotografowaniem pajęczyn.Właśnie nastał okres ku temu by je fotografować. Zwłaszcza wczesnym rankiem, bo wówczas nanizane są symbolem życia.Ów symbol jest również wymuszonym wzorem nadania kształtu szlachetnej materii - często oprawionej w kruszec.

    Małomiasteczkowość... ileż piękna w tej nazwie tkwi wiedzą ci dla których małe jest piękniejsze od wielkiego, bo przecież małe jest przytulne, może być też dziełem sztuki (intaglio), albo artystyczną formą miniatur.Małe co nieco uwielbiane przez przyjaciela Krzysia itp.
    Jak widać masz Barbaro znajomości nie byle jakie, mam na myśli tego podróżnika o którym napomknęłaś, oraz o facecie zajadającym się jagodami. :o)
    Właśnie w krótkim pobycie poza moją lepianką łowiłem dziewcz... upsss, łowiłem łososie w odwróconym świecie skał okalających skrawek Błękitu Boga.Ja na łódce , niezbyt daleko od brzegu,tak żebym mógł nań wrócić wpław,gdyby jakiś Troll chciał mnie ucapić! :o)
    Moje skromne znajomości niewarte tutaj wspomnienia, to przelotna wieloletnia znajomość z Józkiem, nooo tym, jak mu tam... Flawiuszem. Znam jeszcze kilku innych ,podobnych do mnie wariatów, ale nie będę ich ujawniał.Jeden kroi co już martwe, inny nie kroi,a jeszcze inny liczy,liczy i patrzy w czeluść bo mu się marzy 'czarna dziura'.
    Nooo! i poznaję Ciebie, i to mi się bardzo podoba. :O)

    A uważaj Ty na Trolla, potrafi taki wiele nabroić. :o))

    OdpowiedzUsuń
  21. Tak pięknie piszesz o pajęczynach... oddam wszystkie, gdyż podczas jakiejkolwiek naszej nieobecności (choćby 2 dni) pojawiają się nawet w ciągach komunikacyjnych i zdejmujemy je buźkami...
    A czytałeś co o Józku napisał Zenek? Jakbym o sobie czytała :D
    Trolla się nie boję. On się boi mnie, gdyż swego czasu na Floyen usiadłam mu swym zacnym tyłem na dłoni... nie wybaczył do dziś dnia.
    Jerzy jak już mnie poznasz, to przekaż mi wszystkie istotne informacje, może i mi się w końcu uda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :o)
      Kontakt ustny z pajęczyną dobrze znam. Codziennie,zwłaszcza rano, rozminowuję moje dziewiętnaście arów ogrodzonego terenu, mam bowiem dwa psy które symbolizują moje pokątne zainteresowania tym co mi nocą nade łbem świeci. Jeden jest Duży zaś drugi Mały.Chodzę więc z łopatką i drapakiem i zbieram te miny moich szczekających saperów, a muszę przedzierać się przez jałowce i inne krzewy powiązane pajęczą nicią.
      O Józku coś niecoś wiem i jego spisanej "Historyjce", Znam tez pewnego Zenka, nie wiem czy tego samego mamy na myśli.
      Cholera, czy ten Troll nie wiedział,że spotkało go jedno z największych szczęść!
      A może nie wybaczył tylko jednego siadu - ja tez bym miał pretensję na jego miejscu. :o)))
      Uda!.. Eh! Jeden z najsłodszych tematów.Dla tych, Goethe i inni tworzyli najpiękniejsze strofy...

      Usuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń